Oldboy- TW 5-5 (4-1)

Oldboy- TW 5-5 (4-1)

Czego można się spodziewać po zespole, który dwa lata nie pojawiając się w kołaczkowskich rozgrywkach i staje naprzeciwko aktualnego mistrza minionego sezonu? Ano przynajmniej dużej koncentracji i uwagi w grze- wszak „worek z bramkami” to w takiej sytuacji naprawdę realne zagrożenie.

Olboye w nowych- niestety nie niebieskich strojach, ruszyli z przytupem. Mimo, że Kołaczkowo zaczynało spotkanie, mimo że miało grać bardzo uważnie...to już w pierwszej akcji rywali, po pierwszym strzale w kierunku swojej bramki, straciło gola. Było w tej sytuacji coś takiego jak gdyby wszyscy zawodnicy z Kołaczkowa nałykali się tabletek nasennych. Dało się słyszeć z trybun: „to będzie rzeźnia”. TW dość powoli budziło się z letargu...powoli ruszało z miejsca- i co najgorsze robiło to w wybitnie nieprzekonujący sposób.

Zawodnicy z Kołaczkowa atakowali- oddawali strzały, próbowali indywidualnych rozwiązań ale wszystko co dobre kończyło się gdzieś 8-10 metrów przed bramką rywali. Z posiadania piłki przez TW niewiele wynikało...choć momenty były, zawsze jednak obronną ręką wychodził bramkarz Oldboi, który bronił wszystko co tylko obronić było można... a nawet jeśli obronić czegoś już nie zdołał- to szczęście stawało po jego stronie. Idealnym uwiarygodnieniem na postawioną chwile wcześniej tezę niech będzie opis tej sytuacji- Bartosz Waszak z Kryglem rozmontowali całą obronę Oldboya, położyli na ziemi bramkarza, Krygiel strzelał do pustej bramki- piłka odbiła się od słupka, jednego, zatańczyła na linii... i odbiła się od drugiego, potoczyła pod nogi Krygla, który miał pustą bramkę ale pechowo trafił w ...słupek! Rywale nie mieli natomiast takich problemów pod bramką TW- przy bramce na 0-2 zaspała obrona z asekuracją, do wybronionej przez Pawlaka piłki dopadł pierwszy napastnik rywali i wpakował ją z całej siły w bramkę. Na 0-3 piłka znalazła się w bramce po teoretycznie łatwym uderzeniu spod linii autowej (słońce mocno oślepiło bramkarza). Sytuacja zaczęła wyglądać naprawdę groteskowo- Kołaczkowo atakowało, rywal kontrował i strzelał bramki. Kontaktowe trafienie zaliczył Bartosz Waszak- co nie udawało się wcześniej (gdzie bramkarz bronił wszystko co było niemal pewne w bramce) tym razem się udało i piłka po pięknym lobie wpadła do siatki (choć wydawało się mocno, że zatrzyma się na poprzeczce. Kiedy TW zaczynało wierzyć w odwrócenie losu w tym meczu- rywale „załadowali” z dystansu do bramki, po stracie piłki przez Kołaczkowo na własnej połowie. Znów do odrobienia były trzy bramki!

Druga część meczu zaczęła się od prób ataków Kołaczkowa- choć to właśnie rywale byli bliżej podwyższenia prowadzenia. Pierwsze minuty to dużo szczęścia pod bramką TW, bo piłka kilka razy w zamieszaniu lub po strzałach z dystansu w bliskiej odległości mijała słupki. A z drugiej strony? To był koncert zmarnowanych okazji. Zawodnicy z Kołaczkowa dochodzili do sytuacji strzeleckich- ale albo je marnowali, albo doskonale bronił bramkarz rywali...albo trafiali w słupki i porzeczkę. Ogólnie w meczu było osiem strzałów w słupek i dwa w poprzeczkę dla TW oraz dwa strzały w słupek dla Oldboya... Bramki wisiały w powietrzu. Na 2-4 trafił znowu Bartosz Waszak, któremu piłkę na strzał wystawił Maciej Waszak- po technicznym silnym uderzeniu strzelec zerwał pajęczynkę z „okienka”. Po tym trafieniu Oldboy rzucił się do huraganowych ataków. Doszło do wymiany ciosów z obu stron- akcja za akcję bez chwili na oddech..nikt nie atakował pozycyjne...to były same kontry. Bramka na 3-4 to kąśliwy strzał Krygla tuż przy słupku ...i chwilę później bramka wyrównująca- najpierw po strzale Bartosza Waszaka piłka ląduje na...poprzeczce ale dobitka Krygla już jest w bramce....jest...remis! Na kilkanaście sekund mecz się uspokoił- to było łapanie drugiego oddechu przed decydującym starciem... na 5-4 trafia Olszewski po asyście Bartosza Waszaka... Zawodnicy Oldboya nieco zaniemogli po tym trafieniu... ale na ochłonięcie nie tracili wiele czasu- zaczęło się dziać trochę ostrzej, ale jeszcze nie brutalnie. Przez ostatnie 5 minut oba zespoły miały po kilka okazji- te TW były nieco bardziej klarowne- ale tak samo mało skuteczne jak przeciwników. Na minute i trzydzieści sekund przed końcem meczu Oldboy wycofuje bramkarza- grając w przewadze na 30 sekund przed syreną wyrównuje...piłka wręcz powolutku wtacza się za linię bramkową po tym jak sparował ją bramkarz...

Niby zawód, niby złość i frustracja...ale z drugiej strony nikt tego głośno nie wyrażał. Imponujące było na pewno to jak Kołaczkowo goniło wynik, jak podniosło się po 4 nokdaunach w pierwszej połowie i jak bliskie było sprawienia niespodzianki... Bo chyba w kategoriach niespodzianki należałoby traktować zwycięstwo z aktualnym mistrzem- kto wie czy po takim ewentualnym zwycięstwie woda sodowa nie uderzyłaby do głów...a tak- trzeba być uważnym dalej...po to aby lekcja od mistrzów dała jakiś efekt.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości