TW- Grabowo 5-5 (3-2)

TW- Grabowo  5-5  (3-2)

Jakoś tak to się już składa...że każda drużyna, która gra przeciwko TW- podchodzi do spotkania wyjątkowo zdeterminowana..i możecie nam wierzyć- tą determinację było widać w każdym zagraniu zawodników z Grabowa.

Mecz zaczął się od wzajemnego badania. Na kilka szybkich akcji Grabowa TW odpowiedziało paroma własnymi atakami. Ale czuło się nerwowość w poczynaniu jednych i drugich...bramka wisiał w powietrzu- jednak żadna z drużyn za nic nie chciała stracić ją jako pierwsza. Inna sprawa, że „królewskim” gra układała się lepiej. Przez pierwsze minuty to oni byli stroną dominującą, to oni nadawali ton grze. Ale kiedy już Kołaczkowo przedarło się pod bramkę rywali...to tylko dobre interwencje ich bramkarza ratowały zespół przed utratą bramki. Zdecydowanie Arek Wojciechowicz może uznać ten mecz za bardzo udany- bo w wielu momentach wychodził obronną ręką z wydawałoby się- beznadziejnych sytuacji.

Wreszcie jednak bramki zaczęły padać. Grabowo osiągnęło taką przewagę- że gol który padł był tego ukoronowaniem- piłka po uderzeniu z 6-7 metra przeszła pod nogami obrońców i bramkarza...zupełne zaskoczenie, potrójna siatka...skalp zdjęty. Po objęciu prowadzenia Grabowo nie odpuszczało- robiło pressing na całym boisku...dusiło starało się...ale TW powoli się rozkręcało zmuszone gonić wynik. Kolejne akcje były już coraz bardziej klarowne...ale naprawdę dobrą robotę robił bramkarz „Królewskich” wyciągał wszystko co było można, i z bliska i po strzałach z dystansu. Wreszcie jednak siła ofensywna Kołaczkowa przeważyła- TW naprawdę mocno przycisnęło i poszły trzy bramki Bartosza Waszaka, Macieja Waszaka i Olszewskiego. To był moment kiedy TW powinno rywala dobić. Niestety dla zawodników z Kołaczkowa stało się inaczej. Grabowo nacisnęło pod koniec, zdobyło bramkę kontaktową (po przedłużonym rzucie karnym) i w końcówce pierwszej połowy- poczuło „zew krwi”.

TW w drugiej części meczu- jakby straciło pomysł i inicjatywę na grę. Mnożyły się błędy indywidualne...robiło się gorąco. Doszło wreszcie do wyrównania. A po kilku minutach „Królewscy” dołożyli jeszcze dwie bramki...i było widać, że są w gazie. TW musiało się zebrać, ogarnąć i znowu odrabiać straty. Na kilka minut przed końcem meczu zespół poderwał indywidualną akcją Marek Gomulski- potężny mierzony strzał z dystansu dał bramkę na 4-5. To był też moment kiedy rywale stracili impet...a TW nie odpuszczało. Kilka kolejnych akcji było naprawdę obiecujących- ale znowu na przeszkodzie w zdobywaniu goli stał bramkarz Grabowa. Ostatecznie wyrównał Krygiel...ale to była tylko bramka otwierająca futbolową wojnę. Oba zespoły na ostatnie momenty meczu rzuciły się sobie do gardeł...było ciężko, bez odstawiania nóg i kalkulacji..absolutnie każdy chciał wygrać...

To był mecz, w którym w grze TW było wszystko...i to co najlepsze i to co najgorsze. Kiedy zawodnicy z Kołaczkowa wrzucali wyższy bieg- byli poza zasięgiem rywali...kiedy rywale naciskali- w TW budziły się demony indywidualnych błędów. Ostatecznie choć remis nikogo nie cieszy- to jednak był chyba sprawiedliwy.

Przed meczem do zawodników TW przyszedł Mikołaj...jak to w tradycji mikołajkowej bywa, dużych chłopców obdarowuje się słodyczami i ...skarpetkami (w futbolowej wersji getrami). Dziękujemy Mikołajowi o inicjałach TW.... ;)

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości