Dobry początek rundy rewanżowej.
TW Kołaczkowo - United Pyzdry 8-3 (4-0)
Pierwszy mecz rundy rewanżowej był dla TW dość pokręconym występem. O ile w pierwszej połowie wszystko układało się jak podczas typowego meczu lidera z outsiderem. O tyle początek drugiej połowy przyniósł zaskakujące wydarzenia…przedstawmy wszystko jednak według kolejności.
Pierwsza połowa była pokazem rywalizacji dwóch odmiennych stylów gry. Pyzdry atakowały zawzięcie, broniły z pasją, robiły wszystko na podwyższonych obrotach. Siały zamęt chaos i zniszczenie. W rewanżu TW prezentowało się natomiast diametralnie odmiennie. Był względy spokój, pewne interwencje i konsekwencja budząca uznanie. Wynikiem tego było pewne, solidne i rozleniwiające prowadzenie 4-0 po pierwszej połowie. Mimo pełnych pasji ataków United skala zagrożenia bramce Kołaczkowa była znikoma. Akcje bramkowe TW były też dość skuteczne choć rzadkie…mimo wszystko był w tych działaniach jakiś ustalony pomyślunek.
Wszystko zmieniło się w drugiej połowie, kiedy to rywale w krótkim czasie strzelili trzy bramki i mecz zrobił się sensacyjny. Trybuny szalały kibicując przeciwnikom, w szeregach TW pojawiła się ogromna niepewność i co gorsza brak wigoru. Przykro o tym pisać ale zawodnicy TW wyszli na drugą połowę chyba z przekonaniem, że to już jest wygrany mecz. Ogarnięcie się TW trwało ładnych parę minut…a ostatecznie kubłem zimnej wody był karny dla rywali przy stanie 4-3. Na szczęście Nowicki perfekcyjnie obronił strzał z 6 metrów…i chyba uratował Kołaczkowu skórę…bo z minuty na minutę TW prezentowało się od tego momentu coraz lepiej, złapało rytm i zaczęło punktować rywala jak wytrawny bokser. Co prawda w drugiej części meczu Kołaczkowo nie prezentowało się tak dobrze jak w pierwszych 20 minutach…ale na UInited tego dnia to jednak wystarczyło.
foto-GOK
Komentarze