Motoklinika to nowy zespół na mapie ligowej WTPNu. Nie można jednak powiedzieć , że to świeżynki, bo po tym co zaprezentowali podczas meczu z TW pokazali jasno- drzemią w nich pokłady umiejętności.
Spotkanie rozpoczęło się od zarysowania lekkiej przewagi Kołaczkowa. To było dość wyraźnie widoczne- kiedy tylko Motoklinika miała piłkę – zawodnicy TW podchodzili na tyle wysoko na ile tylko się dało. Przewaga rysowała się również w statystykach strzałów. Kiedy po stronie Kołaczkowa było ich już kilka- Motoklinika nie miała żadnego.
W okolicach 5 minuty rywale Kołaczkowa mieli pierwsza okazję- i natychmiast była ona dla nich niemal doskonała- wybronił jednak tą sytuację Mazurkiewicz. Ale już w swojej drugiej sytuacji Motoklinika wyszła na prowadzenie- kończąc perfekcyjnie wyprowadzoną kontrę. Mecz wydawała się cały czas pod kontrola Kołaczkowa a tu nagle dwie akcje rywali i...jedna bramka. I kiedy TW starało się nieporadnie ponownie jakoś przejąc inicjatywę- przeciwnik powtarza, kopiuje wręcz swoją sytuację bramkową. Po prostej stracie na połowie Motokliniki, TW znowu traci bramkę z kontry...co prawda piłka myli Mazurkiewicza po rykoszecie- ale znajduje się w bramce. W tym momencie wszystko zaczęło się układać w czarny scenariusz- TW atakuje a rywal kontruje i punktuje...ale nie do końca. Zawodniczy z Kołaczkowa opanowali panikę- postawili twarde warunki rywalowi, podjęli walkę fizyczną i mecz nabrał jeszcze większych rumieńców. W minutę po stracie drugiego gola TW strzela bramkę kontaktową. Mikołajczak przejmuje piłkę na połowie rywali, schodzi do środka i kąśliwie uderza przy słupku z 10-12 metrów. Po tym trafieniu pojawiła się nadzieja na lepszy wynik. Rywale nieco otępieli- ale animuszu nie tracili, stąd około 11 minuty mieliśmy mecz, w którym emocje targały okrutnie. Piłka przechodziła od jednej drużyny do drugiej , akcja szła za akcją...mnóstwo strzałów i cała gama indywidualnych prób zawodników Kołaczkowa do tego by doprowadzić do wyrównania wyniku. No i właśnie taka indywidualna akcja doprowadziła do remisu. Krygiel przeprowadził akcje na miarę „akcji sezonu”- przejął piłkę w okolicy połowy boiska, wziął na siebie dwóch zawodników i z nimi cały czas na plecach pognał pod linię końcową przy bramce rywali. Cały czas przeciwnicy próbowali go powalić ale w polu karnym zakręcił nimi i z zerowego konta umieścił piłkę w bramce- przy asyście kompletnie załamanego golkipera. Dokonanie Krygla niemal skopiował Bącler- debiutant w TW...ale po jego indywidualnej akcji i soczystym strzale piłka minimalnie minęła słupek.
Druga część spotkania to ponownie dominacja Kołaczkowa, które nie kalkulował, grało wysokim pressingiem, stwarzało sobie dogodne sytuacje ale długo nie potrafiło przewagi udokumentować. W 19 minucie meczu Marek Gomulski wyłożył piłkę idealnie Mikołajczakowi- ale bramkarz obronił strzał. Chwile później Gomulski w ostatniej chili stracił piłkę po tym jak indywidualnie przedryblował cały zespół rywali. Do 23 minuty meczu TW dominowało- i nawet jeśli rywale sunęli w atakach na bramkę Mazurkiewicza to nic im z tego nie wychodziło. Bącler czy Pawlak wykonywali tytaniczną pracę w przodach, pewnie grały tyły czyli Kruszyński i Kubisiak. Ale w 24 minucie zapanował duży chaos. Zawodnicy TW stracili inicjatywę a może osłabli i dali się zdominować- a to przełożyło się na kilka klarownych akcji rywali. Kulminacyjnym momentem tego chaotycznego okresu było trafienie w słupek bramki TW w 26 minucie...ale chwile później to już Kołaczkowo miało znowu wszystkie atuty w swoim reku. Najpierw Bącler i Gomulski zakręcili rywalami w dwójkowej akcji a chwile później Kubisiak przytomnym podaniem spod własnej bramki wyprowadził Mikołajczaka na pozycję strzelecką..snajper TW sytuacji nie zmarnował i ustalił wynik spotkania.
Jakie wnioski? Emocje nieco przesłoniły problemy jakie pojawiały się w grze Kołaczkowa. Ale ponieważ to pierwsze chwile nowego sezonu nie ma powodów do paniki- okres adaptacji zawsze musi być. Jeśli idzie o debiutantów w WTPNie w barwach TW to: Pawlak zaliczył pewny występ, bardzo solidny. Natomiast Bącler- cóż pokazał kilka świetnych akcji ale też wyszło na jaw jego małe ogranie na wrzesińskiej hali i małe zgranie z reszta ekipy Kołaczkowa...na pewno jednak pokazał potencjał i duże umiejętności, które potrafił doskonale podporządkować dobru zespołu.