Od początku spotkania Kołaczkowo dominowało. Ta przewaga była na tyle duża, że aż uspokajająca, aż deprawująca... Rywale co pewien czas wyskakiwali z kontrami...ale raczej zawsze udawało się zdążyć i przerwać ich ataki.
Na prowadzenie TW wyszło po bramce Mikołajczaka, który piłkę otrzymał od Krygla wykonującego rzut rożny. Gol w pełni zasłużony...ale prowadzenie uśpiło czujność i do wyrównania doszło w dość kuriozalnej sytuacji- kiedy piłka powolutku wturlała się do bramki. Mimo wszystko- znakiem rozpoznawczym pierwszej połowy było mnóstwo niewykorzystanych akcji...zawodnicy TW marnowali doskonałe sytuacje na potęgę. Wynik remisowy był w tym momencie aż niewyobrażalny.
Druga część spotkania specjalnie nie różniła się od pierwszej. Doskonałe, wręcz fantastyczne zawody rozgrywał bramkarz rywali- który co kilkadziesiąt sekund bądź to pokazywał kunszt, bądź to zdradzał swoje magiczne umiejętności nie dopuszczając do utraty gola. Jednak pod naporem TW coś w rywalach nie wytrzymuje...i po przejęciu piłki przez Krygla i jego podaniu do Mikołajczaka- ten drugi uderza na tyle skutecznie, że piłka bita przy słupku wpada do siatki! To zaktywizowało rywali...atakowali z pasją, ale Kołaczkowo mądrze, nawet bardzo mądrze się broniło... na około 6 minut przed końcem spotkania świetnym podaniem popisał się Szuba- który wyłożył piłkę Kryglowi...ten minął bramkarza i wpakował futbolówkę do pustej bramki...
Trzy punkty jadą do Kołaczkowa? Czegóż chcieć więcej? Może tylko lepszej skuteczności?