Czasami są takie dni, że choć wszystko się dobrze układa...to efekt jest na końcu mniej niż mizerny. Tak było właśnie podczas spotkania z Pucharami.
Od początku TW miało sytuację pod kontrolą. To rywal grał piłką ale to właśnie Kołaczkowo wyszło na prowadzenie po kontrze- Kruszyński podawał, Marek Gogulski strzelał. Do wyrównania doszło w kuriozalnej sytuacji: kiedy piłka wyszła za linię obok bramki (nikt z zawodników TW nie dotknął jej jako ostatni) rywale wykonali rzut rożny i władowali ją do pustej bramki...absurd sytuacji był tym większy iż nikt w Kołaczkowie takiego scenariusza nie przewidział- bo wszyscy ruszyli na połowę rywali... Sędziowie jednak, nie wiadomo czemu nie mieli wątpliwości i gola uznali.
Gra w drugiej połowie była na tyle udana, na tyle składna...że to coś rokowało. Jednak po stracie drugiego gola- wszystko w TW się posypało, wszystko przestało funkcjonować...w głowach pojawiła się pustka i nastąpiła egzekucja...bo też inaczej nie można nazwać tego co rywal robił z nieporadnymi zawodnikami z Kołaczkowa.
Takich spotkań TW nie rozegrało za wiele..właściwie to może było to jedyne tego typu spotkanie... Trudno o jakieś racjonalne podsumowanie tego spotkania... Być może jedyną szansa aby zmazać ten dyshonor- będzie dostać się do lepszej połowy tabeli na koniec pierwszej rundy- i mieć okazję do rewanżu.