TW- For Link 3-3 (2-1)
Dwukrotnie TW prowadziło w meczu z FL ...jednak tego prowadzenia nie udało się dowieść do końca. Pojedynek derbowy miał mimo to wyjątkowo spektakularny przebieg i okraszony był pięknymi bramkami.
W szeregach TW nie trzeba było przed tym meczem motywować nikogo. Emocje były jednak bardzo stonowane i nie dało się wyczuć napięcia. Wszyscy jakby założyli, że wszystko musi się skończyć dobrze- i każdy mocno w to wierzył. Wielkim nieobecnym spotkania był Bartosz Waszak- który leczy bolesną kontuzję...na ile gra jednego z najskuteczniejszych zawodników ligowych poprawiłaby wykorzystanie sytuacji przez TW- można tylko spekulować.
Od pierwszych sekund For Link robił wszystko by nadać własne piętno grze, tzn szybko zdobyć bramkę i dobijać przeciwnika ekspresowymi kontrami. TW było jednak na to przygotowane. Zmusiło derbowego rywala do kilku ataków pozycyjnych- po czym samo poszło z jedną drugą kontrą...kiedy nic z tego nie wyszło- zawodnicy TW zdecydowali się na kilka strzałów z dystansu dla postraszenia bramkarza rywali. O ile pierwsze próby były niczym innym jak tylko nastawieniem celowników...to już każda kolejna przynosiła wymierne efekty w postaci rzutów rożnych lub choćby zdenerwowania rywali. Mecz był bardzo wyrównany- ale wreszcie For Link ułożył go tak jak chciał- tzn- zamknął się na swojej połowie- i to TW atakowało pozycyjne...rywale wychodzili z kilkoma kontrami- jednak zawsze obrońcy TW potrafili nawet w beznadziejnej sytuacji zablokować strzał jakimś desperackim wślizgiem. Ogólnie w całym spotkaniu obrona TW wykonała kilkanaście czystych wślizgów po to by odebrać piłkę rywalowi. Około 8-10 minuty TW osiągnęło drobną przewagę- którą udokumentowało bramką z rzutu wolnego. Piłkę potężnym strzałem do bramki skierował Marek Gomulski- zmylił lekko bramkarza mały rykoszet...ale piłka w siatce stała się faktem. To był bolesny cios, który u rywali wywoła konsternację. For Link gonił, For Link szukał swoich szans...ale nie wychodziło.. Wyszło natomiast Kryglowi z TW- który z połowy boiska załadował piłkę w samo okienko bramki FL. To było trafienie z cyklu „stadiony świata” a sam strzelec zebrał owacje od licznej publiczności. Po takiej bramce rywale nie mogli być już pewni niczego. Kontry jakie próbowali przeprowadzić lub atak pozycyjny na jaki się decydowali- nie przynosiły efektów. TW poczynało sobie coraz swobodniej, kolejne akcje bramkowe wisiały w powietrzu...aż przyszło potężne trafienie Marka Gomulskiego w słupek, swoje dołożył Mikołajczak...wydawało się, że TW już ma ten mecz pod kontrolą. W ostatnich sekundach pierwszej połowy przyszło jednak orzeźwienie w postaci bramki dla rywala. W wydawałoby się mało groźnej sytuacji przy biernej postawie obrońcy i błędzie bramkarza- pada bramka kontaktowa dla FL. Strata bolesna...ale przecież nie przekreślająca niczego.
Niestety w drugiej części spotkania już na samym początku- For Link wyrównał. Ta bramka boli najbardziej...nie dość, że zdobyta dzięki biernej postawie aż trzech zawodników TW, to jeszcze z strzału oddanego w zamieszaniu jakby od niechcenia. Mieliśmy więc remis...i wtedy zaczęło się dziać ciekawiej. TW mimo że przyparte do muru grało na ogromnym luzie. Akcja napędzała akcję. Rywal nie był bezradny- ale w bramce TW miało Pawlaka a ten bronił tego dnia wyśmienicie. Mimo wszystko TW miało kilka świetnych okazji strzeleckich. W jednej z sytuacji sam na sam z bramkarzem był Mariusz Gomulski, chwilę później ten sam zawodnik trafił w zamieszaniu podbramkowym w słupek, poprawka Krygla była niecelna..Zawodnicy FL blokując uderzenia, ofiarnie nadstawiali się do strzałów....wszystko na tyle skutecznie, że nic nie wpadało. Wreszcie jednak wpadło. Najpierw rzut rożny, chwile później aut- po którym piłka trafiła do Marka Gomulskiego- a ten trafił do siatki już drugi raz w tym meczu. For Link wziął czas...i po wznowieniu gry wyrównał. ..po strzale rozpaczy, piłka przeszła przez gąszcz nóg i zaskoczyła bramkarza TW. Do końca meczu zostało jednak kilka minut...i nikt nie odpuszczał. For Link zdecydował się już niemal całkowicie na akcje indywidualne...zespołowo bronili, jednak atakując opierali się tylko na umiejętnościach pojedynczych zawodników...TW- wręcz przeciwnie- wszystko zespołowo...było gorąco, było gęsto, było momentami brutalnie... Jak wtedy kiedy napastnik rywali wychodził z kontrą a Kruszyński łapiąc go „w pół” powalił na ziemię. W konsekwencji otrzymał on żółta kartkę i na 2 minuty opuścił boisko. Zawodnicy TW w osłabieniu grali jednak nad wyraz dojrzale- a sposoby urywania czasu i utrzymywania się przy piłce jakie zafundowali Mikołajczak i Krygiel do rozpaczy doprowadzały przeciwników...ale były nad wyraz skuteczne. Temperaturę na maksa podniosły ostatnie sekundy meczu. Najpierw Marek i Mariusz Gomulscy wyszli na doskonałe pozycje- ten pierwszy oddał potężny strzał z dystansu...ale bramkarz obronił. Chile później Kruszyński z FL mógł dać zwycięstwo swojej ekipie jednak Pawlak cudem obronił. Ostatnie sekundy to już tylko indywidualna akcja Marka Gomulskiego- który znalazł się w idealnej sytuacji- jednak zamiast podawać doskonale ustawionemu Kryglowi...zdecydował się na doprowadzenie sytuacji do końca. Niestety przestrzelił. Po tej akcji zabrzmiała syrena.
Jakie wnioski? Ostatnie dwa mecze derbowe stały na wysokim poziomie...i właściwie nie wiadomo, które spotkanie było lepsze. Co do wyniku powyższego meczu- to w ogólnej opinii odebrano go jako sprawiedliwy, co nie zmienia faktu, że oba zespoły czują się nieco zawiedzione stratą punktów...wszak w ostatniej minucie „miały piłkę na papciu”. Fakt- tu już nie szło o odrobienie strat do lidera- ale o zmazanie lekkiego blamażu z pierwszego spotkania..i co ciekawe sztuka ta TW się chyba w pełni powiodła.
Komentarze